Potocznie przyjęło się, że kiedy organizujemy ślub i wesele, zaczynamy od trzech rzeczy: znajdujemy i „bukujemy” salę, kupujemy obrączki i rezerwujemy termin u fotografa. Z tego wynika, że współcześni państwo młodzi zazwyczaj traktują zdjęcia z uroczystości zaślubin jako absolutne „must have”. Jak to jest jednak z sesją narzeczeńską?
Sesja narzeczeńska cieszy się coraz większą popularnością, ale nadal nie u wszystkich. Tymczasem dla mnie jako fotografa stanowi ona nieodłączny element sesji ślubnej. Jest to po prostu taki punkt pierwszy, albo może bardziej zerowy, po którym następują kolejne elementy fotoreportażu ślubnego: ślub, wesele i sesja już po ślubie. Innymi słowy, to tak jakbyście zgłosili się na konkurs pianistyczny bez wcześniejszego kontaktu z fortepianem. Uważacie, że przesadzam? Zaraz się przekonamy.
1. Sesja narzeczeńska – konieczność czy fanaberia?
Decyzja o sesji przedślubnej rzadko jest czymś oczywistym. W pierwszej chwili reakcja przyszłych państwa młodych może być taka: „ale po co nam sesja narzeczeńska?!” I tu można sobie jeszcze dopowiedzieć i niepotrzebne skreślić: „po co mnożyć koszty?”, „po co dodawać sobie stresu?”, „po co obciążać się dodatkowymi sprawami?”. I tak jak jeszcze panie bywają chętne, tak panowie zazwyczaj są na „nie”.
Fakt, że do sesji zdjęciowej trzeba się przygotować – że tak się wyrażę – wizualnie, a także organizacyjnie, wpisując kolejny termin do kalendarza, budzi w pierwszej chwili nasz opór. A jeśli jeszcze ktoś, tak jak na przykład ja, jest introwertykiem i drży na samą myśl o pozowaniu przed obcą osobą do zdjęć o charakterze romantycznym, wolałby uciec na przymusowe roboty przy wydobywaniu mułu z Wisły niż się na to zdecydować.
I tu jest właśnie pies pogrzebany (to znaczy nie w Wiśle). Im bardziej bowiem się wzbraniamy, tym bardziej oczywiste jest, że tej sesji potrzebujemy! Uwierzcie mi: przedślubna sesja zdjęciowa może uratować Wam życie. A zatem, Drogie Panie, ze znanym sobie wdziękiem i nieustępliwością: zróbcie wszystko, by do takiej sesji doszło. Już tłumaczę, dlaczego sesja narzeczeńska jest tak bardzo istotna.
2. Sesja narzeczeńska – próba generalna i forma odskoczni
Znacie pewnie powiedzenie „praktyka czyni mistrza”. Wiecie, ile godzin trzeba ćwiczyć na fortepianie, by zakwalifikować się do Konkursu Chopinowskiego, że tak znów powrócę do tej metafory? Niewiarygodne liczby godzin. Już nie mówiąc o tym, ile trzeba ćwiczyć, by taki konkurs wygrać. To teraz pomyślcie o Waszym ślubie. Czyż nie jest ważniejszy od wszystkich konkursów świata? Oczywiście, że jest. Dlatego nie można pozwolić, by był po prostu próbą generalną.
Sesja narzeczeńska będzie doskonałym preludium (Chopina?) do właściwej i ostatecznej sesji ślubnej. To tam oswoisz się z obiektywem. Na niej poznasz mnie w akcji i przekonasz się, że nie ma się czego bać (bo nie ma). I wtedy też na nowo zakochasz się w swojej drugiej połówce! Jeśli jesteście w ferworze przygotowań ślubnych, możecie mieć już powoli dość wszystkiego, a przy okazji i siebie nawzajem. To całkowicie normalne! Właśnie dlatego, zamiast terapii czy odwołania ślubu, potrzebujecie… sesji narzeczeńskiej.
Gwarantuję, że oderwanie się od bieżących tematów związanych z listą gości, wyborem kwiatów czy też załatwianiem niekończących się formalności pozwoli Wam spojrzeć na siebie na nowo. Bez tej całej otoczki, która – wiem to dobrze – potrafi ostro napsuć krwi. To taka Wasza „ukradziona” randka. Wyrywacie się na nią całkiem legalnie i nie musicie mieć wyrzutów sumienia, że jeszcze tyle do zrobienia, a wy tracicie czas.
3. Sesja narzeczeńska – pomysły i inspiracje
Skoro już wiecie, że bez sesji narzeczeńskiej ślubu nie będzie (tak, to żart), to teraz garść inspiracji. Czy muszę Wam mówić, jak ważną pamiątką będą zdjęcia z sesji narzeczeńskiej za 5-10-50 lat? Teraz mamy tysiące zdjęć w telefonie, ale czy dbamy o to, by je na bieżąco wywoływać? Profesjonalne zdjęcia z sesji to z jednej strony pamiątka, którą można zamknąć w albumie, a z drugiej ozdoba, którą można oprawić i powiesić na ścianie. Stanowią wspomnienia, które zostają z nami na zawsze, i których nikt nam nie odbierze.
Idźmy dalej. Szukacie prezentu dla rodziców z okazji Waszego ślubu? Czekoladki, alkohol i kawa nie są zbyt osobiste, prawda? Wasze portretowe zdjęcie w pięknej oprawie to znakomity pomysł. Tam widać Was takich, jacy jesteście na co dzień. Nie w strojach ślubnych i wyszukanych fryzurach. Dla rodziców takie zdjęcie może mieć ogromną wartość! Możecie też przygotować specjalne albumy z wieloma ujęciami. Etap narzeczeństwa zamknięty w obrazach – bardzo symboliczne.
A może nie macie pomysłu na zaproszenia ani na dekorację sali? Wszystkie te dylematy za jednym zamachem może rozwiązać właśnie sesja narzeczeńska. Wasz wizerunek na zaproszeniach ślubnych to wspaniała pamiątka dla gości, a także forma zindywidualizowania zaproszeń – sprawienie, że będą się wyróżniać na tle innych. Zdjęcia z sesji narzeczeńskiej mogą też stanowić ozdobę sali. Czy to zdjęcie portretowe przy wejściu, czy to małe zdjęcia rozstawione na stołach – a może i jedno, i drugie, i wiele innych.
4. Sesja narzeczeńska – jak, gdzie i kiedy?
Na koniec kilka kwestii praktycznych. Jak się przygotować do sesji narzeczeńskiej? Iść do fryzjera, umawiać makijażystkę, kupować specjalne ciuchy i dodatki? Nie ma prostej odpowiedzi. Co do fryzjera – może to dobry pomysł na wypróbowanie ślubnej fryzury w mniej odświętnej wersji? Oczywiście tylko wtedy, jeśli będzie współgrała z całą koncepcją sesji. Profesjonalny makijaż zawsze jest dobrym pomysłem i to przed każdą sesją! Na pewno przyczyni się do lepszego efektu zdjęć.
A jak się ubrać na sesję narzeczeńską? To również zależy od tego, gdzie ma się odbyć sesja, a także – jaki charakter będzie miała. Czy to będzie ogród, park, las, czy też może kawiarnia, Stare Miasto albo fabryka? Czy może planujecie sesję tematyczną, z dekoracjami, czy taką zwyczajną, ot, spacerowanie po lesie? Wszystkie szczegóły warto rozważyć wcześniej i dostosować je do Was. Pomysł na sesję narzeczeńską zależy tylko od Waszych charakterów, upodobań i Waszej historii. Możemy wszystko, bo to zależy tylko od nas. Czy to nie fajna perspektywa?
Kiedy jest najlepszy czas na taką przedślubną sesję zdjęciową? Można zorganizować sesję narzeczeńską zimą, a ślub latem – wtedy mamy zdjęcia o zupełnie różnym charakterze. Można umówić się na sesję w bezpośrednim sąsiedztwie zaręczyn i uznać ją za sesję zaręczynową. Ale sesja narzeczeńska może też odbyć się kilka tygodni przed ślubem i wtedy możemy potraktować ją jako bezpośrednią rozgrzewkę przed finałem.
To jak, przekonałem Was?